poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 5. - Impreza




Budzę się z krzykiem. Jest już rano, do pokoju wpadają promienie słońca. No cóż pora wstawać. 
Nie wiem dlaczego, ale postanowiłam, że dziś ubiorę się inaczej niż zawsze. Normalnie chodzę w bluzie i dżinsach, ale teraz postanowiłam zaszaleć. Wzięłam z szafy kolorowe rurki, koronkową bluzkę i balerinki. W końcu jest piątek! Gdy zeszłam na dół mama i Logan zrobili dziwne miny.
-Coś nie tak? - zapytałam.
-Annabeth, wyglądasz inaczej... - zaczęła mama.
-Dla kogo się tak wystroiłaś? - zapytał z tym jego głupawym uśmieszkiem.
-Dla nikogo.
-Taa, pewnie dla tego twojego chłoptasia Nialla. - rzucił i wyszedł z domu.
-Yyy... mamo ja też już muszę iść. - chwyciłam jabłko i wyszłam w pośpiechu, żeby uniknąć pytań mamy o Nialla.
-Cześć, Annabeth. - powiedział Niall, który mnie śmiertelnie przestraszył, bo ukrył się w krzakach. -Wow wyglądasz dziś...
-Tak wiem jak nie ja. - powiedziałam i ruszyłam w stronę motoru blondyn.
-Chciałem powiedzieć ładnie, ale z tym twoim też się zgodzę. - powiedział i wsiedliśmy na motor.
-Niall, ale proszę cię dziś nie jedzmy tak szybko. - poprosiłam.
-Okej mamy dużo czasu. - odpowiedział i odpalił maszynę.
Rzeczywiście jechaliśmy dosyć wolno.
-O której mam po ciebie przyjść? - zapytał Niall.
-Ale po co przyjść? - zapytałam zdziwiona
-No przecież dziś piątek. Nie mów, że zapomniałaś!
-Przepraszam cię Niall. Przyjdź po mnie o 18. 

Dopiero na ostatniej przerwie uświadomiłam sobie, że nie mam w co się ubrać na imprezę.
-Chętnie wybiorę się z tobą do sklepu. - zaproponowała Mila.
-Okej najlepiej chodźmy od razu po szkole. 
Gdy szłam korytarzem zauważyłam, że Zayn rozmawia z...Niallem. Nie wiedziałam, że on się z nim koleguje.


~*~

-Mila lepiej kupić miętowe czy beżowe rurki? - zapytałam stojący przy lustrze w sklepie.
-Annabeth, masz taką piękną figurę, a może kupiłabyś sobie jakąś sukienkę. - zaproponowała Mila, która bez mojej odpowiedzi zaczęła już szukać. -Ta będzie idealna.
Ubrałam sukienkę. Była śliczna, choć ja nie cierpię ich. Przyznam, że Mila ma wspaniały gust.
-Widzisz jak pięknie wyglądasz. Teraz wszyscy chłopacy będą twoi - zażartowała Mila.
-Ja nie szukam teraz miłości. - odburknęłam jej i przebrałam się znowu w moje ubrania. -Ale zgodzę się z tym, że sukienka jest piękna.

-To co kupujesz? - zapytała z nadzieją Mila.

-No dobrze. - podałam sprzedawczyni sukienkę.
-200 złotych. - powiedziała kasjerka, która zaczęła pakować już sukienkę.
-Co? Aż tyle?! - zapytałam z nadzieją, że to tylko pomyłka.
-Przepraszam, moja koleżanka zapomniała zmienić cenę. Obniżka obowiązywała do wczoraj. - wyjaśniła sprzedawczyni.
-Ale ja nie mam tyle pieniędzy...
Wtedy ktoś wszedł do sklepu.
-O hej Mila. - krzyknął chłopak, to był Josh.
-Cześć. Piękna sukienka. - powiedział stając koło mnie.
-No, śliczna, ale nie mam tyle pieniędzy. - powiedziałam zrezygnowana i miała już wychodzić kiedy usłyszałam jego głos.
-Mogę ci pożyczyć kasę. - zadeklarował się Josh.
-Nie dzięki. - odpowiedziałam trochę speszona tą sytuacją.
-Oj no przestań. - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź zapłacił za sukienkę.
-Jaki dżentelmen - szepnęła sprzedawczyni i puściła oczko.
-Josh, ale nie musiałeś.. 
-Oj nie przejmuj się akurat mam nową pracę. - odpowiedział i wsadził mi do rąk torbę z zakupem. -Ja już muszę lecieć.
-Dzięki i pa! - krzyknęłam, ale myślę, że nie usłyszał.
-Uuuu... Annabeth widzę, że wpadłaś mojemu bratu w oko. - zadrwiła ze mnie Mila. -Dawno nie miał dziewczyny.
-Już nie przesadzaj...


~*~

-Mamo wychodzę! - krzyknęłam ubierając Conversy. Tak wiem nie wypada do takiej sukienki ubierać trampek, ale ja nie mam innych butów, a tak źle to, to nie wygląda. Włosy uczesałam jak zawsze.
-Dobrze, ale wróć przed pierwszą. - krzyknęła mama z kuchni.
-Wohoh, ale się wystroiłaś siostra. - powiedział Logan, który właśnie schodził po schodach. -Myślałem, że nie wybierasz się na imprezę do Zayna.
-Bo nie idę.
-To gdzie się wybierasz? - zapytał.
-Na urodziny kuzynki Nialla. - odpowiedziałam i miała już wychodzić, ale Logan mnie zatrzymał.
-Myślałem, że nie chodzicie. - powiedział unosząc brwi.
-Bo nie chodzimy. To tylko mój przyjaciel. - odpowiedziałam mu i wyszłam.

-Wow! - usłyszałam głos Nialla. - Wyglądasz... wow. - chyba się zaciął.

-Ty też wyglądasz "wow" - zaśmiałam się z niego.
-To co jedziemy? - spytał Niall pokazując na motor.
-Ale ja jestem w sukience. - wyjaśniłam. - Myślałam, że pojedziemy samochodem.
-Nie pomyślałem, że ubierzesz sukienkę. - powiedział nieco zawstydzony Niall. -I co teraz zrobimy?
-A daleko tam? - zapytałam.
-No dosyć.
-No dobrze to mogę pojechać. - powiedziałam i od razu usiadłam. -Wsiadasz? - zapytałam, a on zaczął się śmiać.
Czuję, że specjalnie jechał szybko, więc żeby nie spaść musiałam go przytulić. To było dla mnie trochę dziwne bo to mój przyjaciel.

-No to jesteśmy na miejscu. - powiedział Niall po 15 minutach jazdy.

Zauważyłam, że przed domem stoi auto Logana, nie to niemożliwe, przecież on nawet nie zna kuzynki Nialla.
-Yyyy..... Annabeth muszę ci coś powiedzieć. - powiedział cicho Nialla, który właśnie zdjął kask. - Nie jesteśmy na urodzinach mojej kuzynki, wszystko zmyśliłem.
-Co!? Niall okłamałeś mnie! Ale gdzie jesteśmy? - zapytałam i w tej samej chwili z domu pod którym staliśmy wybiegła Mila z Joshem.
-Na imprezie u Zayna.- zdążył tylko wydukać, a ja już byłam w objęciach Mily.
-Wiedziałam, że przyjdziesz!- powiedziała uradowana blondynka.
-A, więc o wszystkim wiedziałaś? 
-Wiedzieliśmy, że się nie zgodzisz, bo Zayn nieźle zalazł ci za skórę, ale tu jest tak fajnie. - wyjaśniła Mila i zaciągnęła mnie do środka. Tam to się dopiero działo. Większość osób to trzecioklasiści, którzy pokończyli już 18 lat, i to on byli piani. Tu było jak w tym filmie "Projekt X".
Bawiliśmy się już ponad 4 godziny, gdy zauważyłam, że ktoś zbliża się w moim kierunku
-Może trochę piwa? - zaproponował mi Zayn.
-Nie dzięki nie piję. - odpowiedziałam.
-To może zatańczysz? - zapytał nie czekając na odpowiedz bo od razu wziął mnie za rękę i porwał na parkiet. - Wiesz, że mi się podobasz?
-Przestań, znajdź sobie dziewczynę w swoim typie...
-Przyniosę nam coś do picia okej? - powiedział i znów bez odpowiedź odszedł. Za chwilę wrócił z 2 szklankami.
-To drink? - zapytałam.
-Nie to tylko poncz, pij do dna. - powiedział i sam to zrobił.
Po wypiciu całej szklanki poczułam się jakoś dziwnie zakręciło mi się w głowie.
-Muszę na chwilę iść do toalety. - wyjaśniłam Zaynowi i szybkim krokiem odeszłam.
-Niall? - zapytałam, bo nie miałam pewności na kogo wpadłam, miałam mroczki przed oczami.
-Annabeth co się stało? Masz poszerzone źrenice. Czy ty coś brałaś? - zapytał z współczuciem.
-Ja, ja nie wiem... 
-Josh chodź tu. Zaopiekuj się Annabeth, chyba ktoś jej czegoś dosypał. Ja znajdę Logana.
Zdaje mi się, że Nialla poszedł w lewo... albo w prawo, sama nie wiem.
-Annabeth wszystko w porządku? - zapytał chłopak.
-A gdzie Mila? - zapytałam, chyba tak nazywała sie ta urocza blondynka.
-Nasz tata po nią przyjechał jakieś 15 minut temu. - wyjaśnił mi chłopak.
-A ty jesteś?
-Widzę, że z tobą coraz gorzej... Jestem Josh, brat twojej przyjaciółki...
-Ładny jesteś. - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Chłopak tylko się uśmiechnął. W tej samej chwili przeszedł Niall wraz z Loganem.
-Annabeth! - krzyknął mój brat. -Jedziemy do domu!
Ktoś wziął mnie na ręce, to był chyba Josh i posadził na tyłach auta. Ostatnie co pamiętam to Logan i Josh, którzy siedzieli z przodu auta i Niall, na którego ramieniu była moja głowa. Potem nie pamiętam już nic. Może ktoś dosypał mi narkotyków do tego ponczu? 
_____________________________________________________________________________________________

WOW Dziękuję za ponad 1 000 wyświetleń :) Nie wiedziałam, że tak szybko je będę mieć :)

Dziękuję także za komentarze do poprzedniego rozdziału :)

Jak tam ktoś z was ma jeszcze ferie ?
Ja niestety niee :C
A co do jednego komentarza, który został dodany 2 rozdziały temu na temat faktów o mnie to.... Nie mam pomysłu :D
Możecie się mnie zapytać o co chcecie, a ja odpowiem na wasze pytania :)


A tak z innej beczki to nie mogłam ze śmiechu jak Harry przybiegł na scenę z toalety :D

wtorek, 11 lutego 2014

4. Rozdział - Beżowe pudełeczko.

Specjalna dedykacja dla patuu horan - wspaniałej komentatorki :)
_________________________________________________________________________________
Jestem już niedaleko domu.
Nagle ktoś wyrywa moje słuchawki z uszu.
Gdy odwracam głowę widzę niewyraźną postać.
-Hej skarbie co ty tutaj robisz o tak późnej porze? - zapytał.
Jego ciemne włosy połyskiwały w świetle księżyca, a skórzana kurtka wydawała się srebna,
-Zayn nie strasz mnie! - odpowiedziałam - wracam do domu. Muszę iść pa! - rzuciłam i ruszyłam dalej w drogę.
-Czekaj mała, mnie się tak łatwo nie pozbędziesz. Mam tu paczkę dla twojego brata. - krzyknął za mną.
-Jaką paczkę ? - odwróciłam się pytając.
-No dla Logana, ale musisz obiecać, że jej nie otworzysz. To nasze prywatne sprawy. - powiedział z szyderczym uśmiechem.
-No wezmę ją dla niego, ale chcę wiedzieć co w niej jest. Nie chcę, żeby złapali mnie z narkotykami czy czymś takim. - odpowiedziałam.
-O to się już nie martw. - powiedział podając mi małe beżowe pudełko.
-Mogę już iść. - zapytałam, jak mała dziewczynka mamę, o pozwolenie.
-Możesz, ale pamiętaj pod żadnym pozorem nie otwieraj tego pudełka ani nie dawaj go nikomu innemu niż Loganowi. Będę cię mieć na oku. - powiedział i odszedł w jedną z ciemnych uliczek.
"Będę cię mieć na oku" - przedrzeźniałam w myślach jego bez sensowne słowa. On nie będzie mnie śledzić, jak jakiś psychopata!
Gdy odeszłam kilkadziesiąt metrów od miejsca naszego spotkania, postanowiłam zobaczyć, co jest w środku. Wyjęłam beżowe pudełko z kieszeni, miała już podnieść wieko, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. To był Zayn, on na prawdę mnie śledził.
-Mówiłem, że będę cię miał na oku. Nie ładnie się tak nie słuchać. - powiedział nieco wkurzony.
-Puść mnie! - krzyknęłam. - Słyszysz?
-Nie można ci zaufać. - stwierdził.
Wyrywałam się z uścisku, który zacisnął na moim nadgarstku i popędziłam przed siebie, najszybciej jak umiała. Zayn mnie gonił, na szczęście nie biegał za szybko, ale mi już brakowało sił. Wtedy na kogoś wpadłam. Nie wiedziałam kto to.
-Pomóż mi. - powiedziałam błagalnym tonem.
-To ty Annabeth? - zapytał nieznajomy.
-Taaak. -powiedziałam i schowałam się za chłopaka.
-Ktoś cię goni? - zapytał.
-Tak.
-Ale ja tu nikogo nie widzę, lepiej stąd chodźmy. - zaproponował chłopak, złapał mnie za nadgarstek i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Dopiero w świetle lamp, zauważyłem jego blond włosy.
-Niall. - powiedziałam cicho.
-Tak?
-Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem.
-Ale za co?
-Za to, że jesteś moim najlepszym przyjacielem.
-Taa. Przyjacielem. - powiedział trochę smutny. -Odprowadzę cię do domu.
Gdy byliśmy pod moim domem drzwi otworzył Logan.
-Myślałem, że byłaś u koleżanki. - powiedział podejrzliwie.
-Aha, jakoś widzę jak do domu odprowadza cię ten typ. - odburknął.
-Ja go tylko spotkałam po drodze.  - pośpiesznie wyjaśniłam.
-To ja już morze pójdę. Cześć Annabeth. Do zobaczenia jutro rano. - powiedział i miał już iść, ale Logan zawołał do niego:
-Moja siostra nie będzie jeździć z takim nieodpowiedzialnym chłystkiem! - krzyknął i głośno trzasnął drzwiami.
-Logan jak mogłeś, to mój przyjaciel! - wydarłam się na niego.
-Ty mnie już lepiej nie wkurzaj! A i tak słyszałem, że podkochujesz się w Zaynie.
-CO?! Chyba chciałby, on jest nie w moim typie! Jak możesz tak w ogóle myśleć. Teraz nie mam czasu na miłoście. - wyjaśniłam mu.
-On mi mówił co innego, że zawsze kiedy go spotykasz rumienisz się i robisz się nieśmiała. - zaśmiał się pod nosem.
-Wcale nie. On mi się nie podoba! - wrzasnęłam.
-Kto ci się nie podoba? - zapytała mama, która właśnie weszła do domu. Ale wtopa....
-Eeeee... nie kto tylko co. Nie podoba mi się nowy czajnik. - nie umiem kłamać.
-Według mnie jest bardzo ładny, ale jak kto woli. - odpowiedziała mama, na szczęście uwierzyła w moje słabe kłamstwo.
-Wasz tata dzwonił. - powiedziała poważnie mama. -Chce się z wami spotkać.
-To chyba dobrze.... - powiedziałam z zawahaniem. -A kiedy?
-W ten weekend. - odpowiedziała mama.
-Ja w ten weekend nie mogę. - odpowiedział Logan. - Idę na imprezę.
-Ja też nie..... - zawahałam się. -Bo.... umówiłam się z Milą.
-Tą koleżanką? - zapytała mama.
-Tak właśnie z nią..... - ufff... znów uwierzyła.
-No cóż zadzwonię do taty i powiem, że w ten weekend nie możecie. - powiedziała mama i wyszła z salonu.

~*~
Dziś pierwszy raz jechałam motorem. Było strasznie!
Na szczęście jechałam z Niallem, więc aż tak bardzo się nie bałam.
W szkole pani Elvin odkryła mój talent. Nie wiedziałam, że tak pięknie umiem śpiewać.
Dziś 2 razy spotkałam Zayna ani jedno nie było miłe. Zaczynam go się bać.
Poznałam także Josh, to brat Mily. Jest bardzo słodki! I uroczy.

Gdy skończyłam pisać notkę z dzisiejszego dnia, coś mi się przypomniało. Wsunęłam rękę do kieszeni i jak myślałam, beżowe pudełeczko nadal w niej było. Teraz nikt nie patrzy co robię, pora sprawdzić co jest w środku. Powoli otworzyłam pudełeczko. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Szybko schowałam pudełko pod kołdrę, a w drzwiach stał mój brat.
-Co tam chowasz? - zapytał Logan.
-Nic takiego..
-No pokaż, może to prezent od tego twojego Nialla. - powiedział mój brat i nagle znalazł się obok mnie. Zaczął mnie łaskotać, przecież on doskonale wie, że tego nie cierpię.

-Logan przestań. - próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam przestać się śmiać.
Wsunął rękę pod kołdrę, aby odnaleźć "to coś". Na szczęście nic nie znalazł.
-No dobra poddaję się. - zawołał i podniósł do góry ręce. -Dobranoc.
-Dobranoc! - zawołałam i usłyszałam jak cicho zamykają się drzwi.
Uff... na szczęście nie znalazł tego pudełka. Jeszcze pomyślałby, że to moje. Jutro zobaczę co jest w środku teraz muszę już iść spać. Zgaszam światło i odpływam w krainę snów.
Jestem O2, ale nie jako widz, jako gwiazda. Stoję na środku tej wielkiej aren. Wszystkie światła są skierowane na mnie i zaczyna grać muzyka. O dziwo znam tekst piosenki, ale wstydzę się zaśmiewać. Wtedy ktoś łapie mnie za rękę .... to Niall.
-Będzie dobrze. - zapewnia mnie.
Nagle ktoś przystawia mu nóż pod gardła - to Zayn.

Budzę się z krzykiem. Jest już rano, do pokoju wpadają promienie słońca. No cóż pora wstawać.

________________________________________________________________________________

No to za nami 4 rozdział :D Nie miałam pomysłu na tytuł, więc wyszło o takie coś :D
Baardzo dziękuję za 3 obserwatorów i 728 wyświetleń <3 <3 <3

A tak z innej beczki:
Ktoś z was u może lubi Elyar'a Fox'a ?
Ja osobiście go uwielbiam <3 Jestem Foxer <3

środa, 5 lutego 2014

3. Rozdział - Skyscraper

Specjalna dedykacja dla Grubcia :*                                                                                                        

Percy uciekaj!
To zdanie dudniło mi głowie, pewnie dlatego, że było ostatnim przeczytanym przeze mnie.
Jak zawsze obudził mnie dźwięk budzik. Dzisiaj na szczęście nie zaspałam. Miałam 40 minut, aby się wyszykować. Nałożyłam na siebie jakieś dżinsy, pierwszy lepszy t-shirt i moją ulubioną koszule oraz splotłam z włosów warkocza. Zarzuciłam plecak przez ramię i  zbiegłam na dół do kuchni. Zapach, który z niej dobiegał, unosił się w całym domu. Mama zrobiła naleśniki! To moje drugie ulubione jedzenie.
-Annabeth pospiesz się, już musimy wyjeżdżać. - ponaglił mnie Logan.
-Ja nie jadę. - odpowiedziałam.
-Jak to nie? A pewnie jedziesz ze swoim nowym chłopakiem. Czekaj jak on się nazywa. Niall! - powiedział złośliwie mój brat. Dobrze, że mama już wyszła.
-Niall to nie mój chłopak! To moje życie, nie wtrącaj się! - krzyknęłam zdenerwowana na niego.
-Masz dopiero szesnaście lat i to ja mam cię odwozić do szkoły! - odburknął i szarpnął mnie za ramię.
Nie mogłam tego dłużej znieść, po prostu wyszłam z domu. Na moje szczęście Niall właśnie wyprowadzał swój motor z garażu.
-Niall! - zawołałam do blondyna.
-Dobrze, że jesteś. Bałem się, że znowu zaspałaś. - zaśmiał się. -Masz kask? - zapytał.
-Kask? Nie, nie mam. Nie wiedziałam, że będzie mi potrzebny. - próbowałam się wytłumaczyć.
-Oj Annabeth myślisz, że pozwolę ci wsiąść na ten motor bez kasku? - powiedział Niall trochę poważniej.
-No nie, a nie masz może dwóch kasków? - zapytałam z nadzieją.
-Nie mam. No dobrze, weź mój. - powiedział i założył mi na głowę czarny kask.
-A ty? - zapytałam.
-Nic się nie stanie, wiele razy jeździłem bez kasku. - odpowiedział.
Odpalił maszynę i wyjechaliśmy z podjazdu na ulicę.
-No to teraz się czegoś trzymaj! - rzucił przez ramię Niall.
"Ale czego?!" pomyślałam. Nie było się czego trzymać. Jedyna opcja jaka mi została to objąć Nialla.
Nie miałam wyjścia chłopak jechał bardzo szybko, a ja nie chciałam wypaść. Objęłam go bardzo mocno, bo bałam się takiej ekstremalnej jazdy. Zauważyłam, że Niall się lekko uśmiechnął. Czy mu się to podobało? A może na to liczył? Nie, między nami jest tylko przyjaźń.
-Jesteśmy niedaleko szkoły, więc lepiej już mnie tak nie obejmuj, bo jeszcze twój brat to zobaczy, a ja wolę nie mieć z nim do czynienia. - powiedział przez ramię blondyn.
Po chwili znaleźliśmy się pod szkołą. Dobrze, że nie wtulałam się już w Nialla, bo na parkingu, razem z Zaynem i jego bandą, stał Logan. Po zejściu z motoru oddałam chłopakowi kask. Ruszyliśmy w stronę szkoły.
-I jak pierwsza przejażdżka motorem? - zapytał blondyn.
-Specjalnie tak szybko jechałeś przyznaj się. - stwierdziłam.
-Chciałem, abyś poczuła wiatr we włosach. - powiedział jak zawsze uśmiechnięty.
Wtedy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. To była Mila.
-Hej. - powiedziała podchodząc do nas.
-Cześć. - powiedzieliśmy niemal jednocześnie z Niallem.
Po upływie niecałej minuty zadzwonił dzwonek.
-Chodźcie szybko, pani  Elvin nigdy się nie spóźnia. - powiedział blondyn.
Miał racje, punktualnie na drugi dzwonek w klasie pojawiła się pani od muzyki. Bardzo elegancka kobieta w długich blond włosach usiadła przy pianinie.
-Cześć. Widzę, że mamy nową uczennice. Może mi się przedstawisz? - powiedziała nauczycielka z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry. Nazywam się Annabeth. - odpowiedziałam.
-Dzień dobry? Po co tak oficjalnie? Po prostu cześć. - powiedziała pani Elvin.
To dziwne mam mówić do nauczycielki po prostu cześć ? Skoro tak chce.
-To co Annabeth może na coś zaśpiewasz? - zapytała nauczycielka z nadzieją.
Zaczęłam patrzeć na Mile i Nialla, żeby mi pomogli. Oni tylko unosili kciuki w górę.
-No dobrze. - powiedziałam trochę głośniej bo w klasie zapanował harmider.
-Może Skyscraper Demi Lovato? - zapytała nauczycielka.
Potaknęłam ruchem głowy. Pani Elvin zaczęła naciskać klawisze pianina.
Zaczęłam śpiewać.
Skies are crying
I am watching
Catching teardrops in my hands
Only silence as it's ending,
Like we never had a chance
Do you have to, make me feel like
There's nothing left of me?

You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscraper!
W klasie ucichło. Wszyscy byli wpatrzeni we mnie. Czy ja naprawdę tak źle śpiewam.
Wtedy wszyscy zaczęli klaskać. Nie rozumiem co tu się dzieje.
-Dziecko. Ty masz dar. Śpiewasz niczym aniołek. - powiedziała nico wzruszona pani Elvin. -Będę prowadzić koło teatralno-wokalne musisz przyjść. Zajęcia rozpoczynam w przyszły poniedziałek o 17.
-Dziękuję, na pewno przyjdę. - odpowiedziałam i usiadłam na miejsce speszona tą całą sytuacją.
-Beth nie wiedzieliśmy, że tak pięknie śpiewasz. - powiedziała Mila.
-Nie przesadzajcie. - odpowiedziałam
Po 30 minutach uczenia się nut zadzwonił dzwonek. Słyszała wiele komentarzy pod moim adresem, na szczęście wszystkie były pochlebne. Zastanawiałam się czy ja naprawdę umiem tak ładnie śpiewać.
Reszta lekcji przebiegła spokojnie. Na szczęście nauczyciele dużo nie zadali.
~*~
-No proszę, proszę kogo ja tu widzę. - usłyszałam niski głos za moimi plecami.
-Zayn nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - odpowiedziałam nie odwracając się.
-Oj kotku przecież ja ci nic nie zrobiłem, jestem nieszkodliwy. - powiedział Zayn.
-Nie mów do mnie kotku. - powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Oj dobrze, skarbie. Przychodzisz w piątek na imprezę prawda? - zapytał.
-Nie. - odpowiedziałam i odeszłam.
-Annabeth co ten Malik chciał o ciebie? - zapytała Mila.
-Nic. - odpowiedziałam krótko
-Ej Annabeth może przyjdziesz do mnie po szkole? - zapytała.
-No jasne. Tylko muszę powiedzieć mamie. - odpowiedziałam.

~*~

-Dzień dobry. - powiedziałam, gdy weszłam do domu Mily.
-W domu jest tylko mój brat, siedzi w swoim pokoju, więc nie musisz być taka oficjalna. - powiedziała żartobliwie .
Usiadłyśmy wygodnie na kanapie i zaczęłyśmy oglądać Dary Anioła : Miasto Kości.
Usłyszałam, że za moim plecami ktoś schodzi z góry. To był brat Mily. Chłopak usiadł na kanapie obok mnie jakby nigdy nic.
-Cześć Mila i......
-Annabeth. - odpowiedziałam
-Annabeth ładne imię. Jestem Josh. - powiedział chłopak i zwinął mi popcorn z ręki.
-Ej! - krzyknęłam
-No co? - powiedział z buzią pełną popcornu.
Nagle coś zadzwoniła mi  w kieszeni. To mój telefon.
-Tak. - powiedziałam do słuchawki.
-Annabeth już 19, wracaj do domu!. - powiedział mój brat nieco zdenerwowany.
-No dobrze, dobrze nie denerwuj się. Będę już wychodzić. Pa. - powiedziałam i przerwałam połączenie.
-Ja już muszę lecieć, Logan się denerwuję. - powiedziałam i zaczęłam się ubierać. - Do zobaczenia jutro Mila.
-Pa Beth. - powiedziała z uśmiechem.
 ~*~
Październikowy wieczór.
 Liście spadaj.
Temperatura nie jest za wysoka, ale też za niska.
 Ja idę sama, wracam od przyjaciółki.
Muzyka gra w słuchawkach.
Przyjemny wiatr muska moją twarz.
Jestem już niedaleko domu.
Nagle ktoś wyrywa moje słuchawki z uszu.
 Gdy odwracam głowę widzę niewyraźną postać.

_________________________________________________________________________________
Dziękuję wam za 316 wyświetleń :) i 2 obserwatorów :)
Następny rozdział jeżeli będzie 5 komentarzy :)

Uwaga!
Żeby dodać komentarz musisz kliknąć
I zjechać na sam dół :)