piątek, 24 stycznia 2014

1.Rozdział - Nowe życie

Nowy dom to nie tylko nowe miejsce zamieszkania, ale też nowe życie. Przekonałam się o tym kiedy zamieszkaliśmy w Londynie. Wcześnie byliśmy zameldowani w Manchesterze, ale rodzice się rozstali i musieliśmy się wyprowadzić. Mama chciała jak najdalej, dlatego mieszkamy w Londynie. Od wczoraj.
Z krainy snów wyrywa mnie dźwięk budzika. Ociężale wstaję z łóżka i spoglądam na zegarek. Jest już 7:30! CO?! Zaspałam?! No nie dziś pierwszy dzień w szkole, a ja się spóźnię. Ubieram się najszybciej jak umiem i zbiegam po schodach. Włosy przeczesuję ręką. W kuchni zastaje tylko mamę.
-Mamo Logan już wyszedł? - zapytałam.
-Tak kochanie jakieś 10 minut temu. A ty nie spóźnisz się do szkoły?
-No właśnie tak muszę lecieć. Pa! - powiedziałam w pośpiechu i złapałam bułkę w rękę.
Gdy wyszłam z domu zaczęłam biec. Zostało mi tylko 15 minut, a do szkoły nie jest blisko.
 Z domu obok naszego wyszedł chłopak. Jego blond włosy połyskiwały od słońca. Założył kask na głowę, wsiadł na motor i odjechał.
Ile bym teraz dała żeby móc czymś pojechać, nie spóźniłabym się.
Przyśpieszyłam krok. "Szybciej" mówiłam sobie w myślach. "Chyba nie chcesz źle wypaść w pierwszy dzień" powtarzałam.
Gdy wreszcie dotarłam do szkoły była już 8:10. Spojrzałam na kartkę z planem lekcji - mam teraz angielski. Znalazłam gabinet, wstrzymałam oddech i weszłam do klasy.
-Dzień dobry przepraszam za spóźnię... - zanim dokończyłam zdanie zauważyłam, że w klasie nie ma nauczyciela.
-Siadaj mała pana Doodsa jeszcze nie ma. Jak zawsze się spóźnia. - powiedział chłopak, który siedział na samym końcu klasy i wskazał ręką miejsce koło siebie.
To był on, ten blondyn co jechał motorem, a więc jesteśmy sąsiadami i chodzimy do jednej klasy.
-Ej czy my się wcześniej nie widzieliśmy?  Dziś rano jechałeś motorem. - powiedziałem uśmiechnięta.
W tej chwili do klasy wszedł pan Doods.
-Dzień dobry klaso. Przepraszam za spóźnienie. - powiedział popijając kawę.
-Teraz wydaję mi się, że rano też cię widziałem. Mogłem cię zabrać, nie spóźniłabyś się. Jestem Niall. - półgłosem powiedział blondyn i dyskretnie podał mi rękę.
-No to moi drodzy uczniowie do waszej klasy dołączyła nowa dziewczyna. Chodź się przywitać. - nagle powiedział pan Doods.
-Cześć, jestem Annabeth. - powiedziałam i od razu wróciłam na miejsce, speszyła mnie tą cała sytuacja.
Zaczęłam znów rozmawiać z Niallem. Mówił mi kilka ciekawostek o każdym z klasy. Szczególnie w pamięć zapadła mi Mila. Niall opisał ją jako miłą, sympatyczną i  inteligentną dziewczynę.
Zaśmiałam się dosyć głośno, gdy usłyszałam niepochlebny komentarz w stronę pana Doods. Nauczyciel obrócił się w moją stronę, pewnie zrozumiał, że go w ogóle nie słucham.
-No proszę, proszę panno Marvel. Pierwszy dzień w nowej szkole, a tu już pobyt w kozie.
Na początku nie zrozumiałam uwagi nauczyciela. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że muszę zostać po lekcjach.
-Przepraszam. - usłyszałam cichy szept Nialla.
-Nic nie szkodzi, to nie twoja wina. - także wyszeptałam.
Resztę lekcji spędziłam w ciszy. Na szczęście nie trwało to długo, dzwonek zadzwonił po 10 minutach.
-Będę czekać na ciebie przed klasą! - krzyknął Niall.
-Hej jestem Mila. - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
-Cześć. Jak ja mam na imię na pewno wiesz. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-To co Beth, chyba mogę tak na ciebie mówić? - zapytała się z nutą nadziei.
Potaknęłam. Fajnie to nawet brzmi, może się przyjmie.
-Choć pokażę ci, gdzie teraz mamy lekcje. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Przed klasa nadal stał Niall. Gdy nas zauważył skinął głową, abyśmy podeszły. Mila speszyła się na gest blondyna i trochę się zarumieniła. Podeszłyśmy bliżej:
-Cześć Mila. To co dziewczyny idziemy na angielski? - zapytał retorycznie.
Pozostałe lekcje minęły dosyć spokojnie. Nie dostałam już uwag na temat mojego zachowania. Wreszcie nadszedł koniec lekcji i zaczęcie mojej kary. Pożegnałam się z Niallem i Milą, a następnie udałam się do sali, w której miała odsiedzieć "kozę".
W klasie było kilka osób. Większość z nich wyglądało na przypadkowych uczniów, złapanych za gadanie czy coś w tym stylu. Z resztą ja też tu jestem z tego powodu. Po kilku minutach przychodzi nauczyciel - pan Doods. Czyta listę i sprawdza czy wszyscy przybyli. Nie ma jednego chłopaka.
Po chwili ktoś gwałtownie otwiera drzwi.
Do klasy wchodzi chłopak, jakby się w ogóle nie spóźnił, siada koło mnie i kładzie nogi na stół. Jego buty lśnią czernią, jakby dopiero były polerowane.
-Dobrze, że raczyłeś się zjawić panie Malik. - oznajmił pan Doods.
Chłopak zaśmiał się pod nosem, rzucił niedopałek pod ławkę i przydeptał butem.
-Myślałam, że w szkole nie wolno palić. - powiedziałam z obrzydzeniem.
-Bo nie wolno. A czy ja w ogóle palę? Mała nie przejmuj się tak, wyluzuj. - powiedział kładąc znowu nogi na blacie ławki.
-Zdejmij te buty z blatu albo przesiądź się! - prawie krzyknęłam.
Pan Doods rzucił na nas ostre spojrzenie w stylu " Głupie dzieci, dlaczego to ja muszę z nimi zostawać".
-Jestem Zayn. - powiedział chłopak uśmiechając się przy tym szyderczo.
-Annabeth. - czemu ja to powiedziałam? Beth ty głupolu.
-Annabeth. Annabeth Marvel? - powiedział  pewny siebie.
-Tak, ale skąd to wiesz? - przecież mnie nie zna. Nie ma opcji.
-Znam twojego brata. Logan prawda? Dużo o tobie mówił. - odpowiedział przeczesując włosy.
Niemożliwe mój brat koleguj się z taki  niczego nie wartym chłystkiem? Chłopakiem, który rzuca niedopałek pod ławkę w szkole? Muszę w domu wyjaśnić z nim tę kwestię.
-Tak to mój brat. - nie miałam ochoty na dalszą konwersacje z nim.
-To chyba będziemy się częściej spotykać. - powiedział z przebłyskiem w oku. Zaczął się niby przeciągać i położy swoją rękę na moim ramieniu. Nie spodobał mi się to.
-Spadaj! - pisnęłam i poderwałam się z krzesła. W tym momencie zadzwonił dzwonek.
Wybiegłam ze szkoły. Dobrze, że szybko biegam.
-Annabeth! - usłyszałam znajomy głos.
-Logan! Nie widziałam cię od wczoraj. - może wydaję się to dziwne, ale jakoś nie spotkałam się z moim bratem dziś w szkole.
-Wsiadaj do auta. Może pojedziemy do jakiegoś fast foodu. - zwołał trzymając klucze w ręce.
-Okej. - odpowiedziałam i wsiadłam do auta.
Pojechaliśmy do najbliższego Burger Kinga. Uwielbiałam tam jeść, a w Manchesterze był daleko od domu, więc rzadko tam byliśmy.
Po złożeniu zamówienia usiedliśmy przy stoliku i wtedy go zauważyłam. To był Zayn! Przyszedł w towarzystwie innych chłopaków, podobnych do niego. Wszyscy byli ubrani w czarne skórzane kurtki, ciężki buty i jasne jeansy. Wyglądali jak jakiś gang. Kiedy znaleźli się w środku w pomieszczeniu zapanował lekki haos, jakby wszyscy się ich bali. Zaczęli zbliżać się w naszą stronę. Kiedy spojrzałam na Zayna, ten szyderczo się uśmiechnął. Od razu odwróciłam wzrok.
-Kogo ja widzę! Logan stary! - krzyknął na widok mojego brata Malik.
-Zayn przysiądź się do nas! To moja siostra Ann.... - nie dokończył, bo Malik się wtrącił.
-My się już znamy. - odpowiedział patrząc się na mnie dziwnym wzrokiem. Było w nim coś niesamowitego, coś co nigdy u nikogo nie widziałam. 
-Tak znamy. - spuściłam głowę.
- To co zamawiacie coś? - zapytał Logan.
-Nie wpadliśmy tu tylko żeby ci powiedzieć, że w piątek będzie impreza u mnie w domu. Jesteś zaproszony. Oczywiście ty ślicznotko też. - powiedział unosząc mi brodę.
-No to my już lecimy. Do zobaczenia jutro. - nie wiem dlaczego, ale poczułam, że mówił to do mnie nie do Logana.
-Pa Zayn. - zawołał Logan.
W Maliku jest coś niezwykłego. Jest inny niż reszta chłopaków, ale jeszcze za bardzo nie wiem dlaczego.





No to pierwszy rozdział napisany. 
Co sądzicie? 
Opinie piszcie w komentarzach.

3 komentarze:

  1. SUPER !
    Fajnie piszesz :) obserwujemy sie nawzajem na blogach ?
    jeśli tak to wejdź na mojego i napisz coś pod postem i ,, obserwuje :3 ''
    mam nadzieję , że podoba ci się ta propozycja :)
    www.tiny-true.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie.
    http://we-fight-to-win.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń